-Luna, Luna proszę obudź się. Proszę..-Teraz wiedziałam do kogo należał ten głos. Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na Emily. Tuż obok niej stała zapłakana Ginny. Dziewczyny widząc moje otwarte oczy szybko się na mnie rzuciły. Szczególnie Ginny.
-Jeny, dziewczyno. Coś ty zrobiła? Za nic cię wybudzić nie mogliśmy.- opowiedziała Ginevra, która najwidoczniej była na skraju wytrzymałości.
-Mgh.. Emi, czy ty czasem nie idziesz na spotkanie z rodzicami Malfoy'a? Coś mi tak mówiłaś.- wydawało mi się że ma być teraz. Dziewczyna widocznie zapomniała. Ja się wcale bym nie zdziwiła gdyby się tam nie zjawiła. Wątpię czy ktoś by chciał iść na spotkanie z Lucjuszem Malfoy'em.
-Niby dlaczego miałabym tam iść? O czym ty gadasz-zdziwiła się dziewczyna. Nie rozumiem o co jej chodzi. Odpowiedziałam po chwili:
-No przecież jesteście zaręczeni.-objaśniłam. Widząc dziwne miny dziewczyn ciągnęłam- Ginn, walka z Zabinim? I mój nos. Jest normalny.. Co tu się dzieje?- już wyobrażam sobie, co one o mnie pomyślały.
-Nos? Przecież jest taki jaki był. Ale jaka walka? Nie rozumiem.. jeszcze wczoraj pokazywałaś mi ten liścik od Dracona. Jednoznaczny. A teraz ma się niby żenić z Emily? Luna, żadnej walki nie było nie wiem o czym mówisz. Te sytuacje nie miały miejsca.-odparła ruda. Teraz to już miałam porządny mętlik w głowie. O zgrozo.. czyżby?
-Czyli to mi się.. śniło? To wyjaśnia wszystko. No tak. Teraz się układa wszystko. Przecież Nev by tego mi nie zrobił..-mówiłam jakby sama do siebie zapominając o obecności dziewczyn.
-Czego nie zrobił?-zapytały, co mnie trochę zdziwiło, na raz. Jednak ja nie odpowiedziałam i wyszłam z pokoju zostawiając je same.
Mijały sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie.. z czasem też miesiące. Wystarczy moment nieuwagi a całe życie przemija jak chwila. Nie obejrzysz się a już jej nie ma. Są święta. Ten oczekiwany przez wszystkich czas. W sumie to nie mam pojęcia dlaczego. Wydawałoby się że jeszcze niedawno było cieplutko. Ach... Coś się ze mną dzieje. Gdy pewna osoba jest w pobliżu serce bije mi mocniej. Świat przed oczyma obraca się o 180 stopni. Motylki w brzuchu stają się nie do wytrzymania a i oddychać jest ciężko. Tak działa na mnie niestety pewien ślizgon. Ten rok zaczął się niefortunnie. Dlaczego akurat on? Przecież na całym świecie jest milion osób a serce akurat zdecydowało wybrać tego aroganckiego, chamskiego, prostackiego, tlenionego arystokratę! To było ciężkie do pojęcia że aż nawet teraz do mnie to nie dociera. Najgorsze jest to że on raczej do mnie niczego nie czuję. Chwila.. co to by zmieniło? I tak nigdy w życiu nie bylibyśmy razem. Jesteśmy z dwóch różnych światów. On wielki słynny Malfoy a ja.. w sumie to zwykła dziewczyna. Jak ogień i woda. Jak niebo i ziemia. Jak.. Och! Koniec! Nie mogę cały czas się nad tym głowić bo to nie na moje myśli. Wracając do rzeczywistości. Święta. W tym roku spędzam je z moją kuzynką. Odziedziczyłam po mojej ciotce domek. Przyzwoity, ale w Londynie. Chociaż.. no nie tak źle. Będę z Megan. Moją młodszą siostrą cioteczną. Dawno jej nie widziałam. Chodzi do Beauxbatons więc rzadko się widujemy. No a teraz mamy okazję. Niestety muszę odmówić Ginny. Zapraszała mnie do siebie na święta. Jak co roku. W te święta postanowiłam być z rodziną. A raczej z "resztką" jej. Została mi tylko Megan, kuzyn Zack i ciotka Amanda, z którą.. no nie mam zbytnio dobrych kontaktów. Mniejsza z tym. Jednak jakoś smutno będzie mi bez wesołej Ginny, Hermiony z którą mogę porozmawiać praktycznie o wszystkim, Rona, który będzie się objadał do upadłego, Freda i George'a oraz ich żartów, śmiechów i dowcipów. Ogólnie całej rodziny Weasley'ów no i oczywiście Harry'ego. No cóż.. To tylko święta. Nowy rok raczej przywitam z przyjaciółmi. A właśnie. Muszę kupić sukienkę na sylwestra! Miałam tyle planów na końcówkę roku a tak mało czasu. No niestety. Moje jakże świąteczne przemyślenia przerwał mi Harry. Och Potter ty to jak zwykle nie w czasie..
-Luna, na pewno nie jedziesz z nami?-pytanie, które słyszę pięćsetny chyba raz.
-Tak, na pewno-odpowiedziałam lekko zirytowanym tonem. Chyba znalazła się nutka złości bo wybraniec odszedł bez słowa zostawiając mnie.
Wszystkie moje walizki znalazły się u boku. Były nawet ciężkie więc rzuciłam na nie zaklęcie zmniejszające i bez problemu podniosłam je. Znalazłam wzrokiem Ginny i Emily. Dziewczyny najwidoczniej polubiły się gdyż aktualnie śmiały się w najlepsze, a gdy mnie zobaczyły pomachały mi i gestem pokazały żebym podeszła do nich. Pierwszy puch pokrył Hogesmeade. Było pięknie. Ruda była cała spocona. No nie dziwię się jak taszczyła za sobą z sześć walizek. Co ona tam nosi?! Emily, w przeciwieństwie do niej miała ze sobą jedną sporą torbę przewieszoną przez ramię i małą podręczną torebkę. Spotkaliśmy po drodze Mionę. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym aż drogę zagrodził nam pewien arystokrata...
- Szlama Granger, nie potrafisz ujarzmić tych kudłów?-prychnął młody Malfoy
- Phi! Martw się o swoje tlenione włoski, bo ci je powyrywam-odpyskowała brązowooka.
Po chwili w całej wiosce było słychać kłótnię Dracona i Hermiony.
- Ale masz ryj. Kto ci tak narysował? -zaśmiał się Malfoy
- Ryj to ma taka fretka jak ty. Ja mam twarz idioto. -bąknęła Herma.
- Phi! Podniecasz się tym jak kura miesiączką.
- Mhh.. nie przychodź do mnie do domu bo mi pies ucieknie.
- Haha, proszę cię. Nie zniżyłem się jeszcze tak nisko żeby przychodzić do twojego szlamowatego domu.
- Prosisz? Hm.. no fakt faktem. Nie zniżyłeś się bo bardziej się nie da. A przy okazji to masz twarz jakby cię w dzieciństwie z procy karmili.
- Pfff! Nie mów do mnie bo twój oddech gniecie mi koszulę.
- Przyznajesz że jestem silna? Miło.
-Mgh.. Emi, czy ty czasem nie idziesz na spotkanie z rodzicami Malfoy'a? Coś mi tak mówiłaś.- wydawało mi się że ma być teraz. Dziewczyna widocznie zapomniała. Ja się wcale bym nie zdziwiła gdyby się tam nie zjawiła. Wątpię czy ktoś by chciał iść na spotkanie z Lucjuszem Malfoy'em.
-Niby dlaczego miałabym tam iść? O czym ty gadasz-zdziwiła się dziewczyna. Nie rozumiem o co jej chodzi. Odpowiedziałam po chwili:
-No przecież jesteście zaręczeni.-objaśniłam. Widząc dziwne miny dziewczyn ciągnęłam- Ginn, walka z Zabinim? I mój nos. Jest normalny.. Co tu się dzieje?- już wyobrażam sobie, co one o mnie pomyślały.
-Nos? Przecież jest taki jaki był. Ale jaka walka? Nie rozumiem.. jeszcze wczoraj pokazywałaś mi ten liścik od Dracona. Jednoznaczny. A teraz ma się niby żenić z Emily? Luna, żadnej walki nie było nie wiem o czym mówisz. Te sytuacje nie miały miejsca.-odparła ruda. Teraz to już miałam porządny mętlik w głowie. O zgrozo.. czyżby?
-Czyli to mi się.. śniło? To wyjaśnia wszystko. No tak. Teraz się układa wszystko. Przecież Nev by tego mi nie zrobił..-mówiłam jakby sama do siebie zapominając o obecności dziewczyn.
-Czego nie zrobił?-zapytały, co mnie trochę zdziwiło, na raz. Jednak ja nie odpowiedziałam i wyszłam z pokoju zostawiając je same.
Mijały sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie.. z czasem też miesiące. Wystarczy moment nieuwagi a całe życie przemija jak chwila. Nie obejrzysz się a już jej nie ma. Są święta. Ten oczekiwany przez wszystkich czas. W sumie to nie mam pojęcia dlaczego. Wydawałoby się że jeszcze niedawno było cieplutko. Ach... Coś się ze mną dzieje. Gdy pewna osoba jest w pobliżu serce bije mi mocniej. Świat przed oczyma obraca się o 180 stopni. Motylki w brzuchu stają się nie do wytrzymania a i oddychać jest ciężko. Tak działa na mnie niestety pewien ślizgon. Ten rok zaczął się niefortunnie. Dlaczego akurat on? Przecież na całym świecie jest milion osób a serce akurat zdecydowało wybrać tego aroganckiego, chamskiego, prostackiego, tlenionego arystokratę! To było ciężkie do pojęcia że aż nawet teraz do mnie to nie dociera. Najgorsze jest to że on raczej do mnie niczego nie czuję. Chwila.. co to by zmieniło? I tak nigdy w życiu nie bylibyśmy razem. Jesteśmy z dwóch różnych światów. On wielki słynny Malfoy a ja.. w sumie to zwykła dziewczyna. Jak ogień i woda. Jak niebo i ziemia. Jak.. Och! Koniec! Nie mogę cały czas się nad tym głowić bo to nie na moje myśli. Wracając do rzeczywistości. Święta. W tym roku spędzam je z moją kuzynką. Odziedziczyłam po mojej ciotce domek. Przyzwoity, ale w Londynie. Chociaż.. no nie tak źle. Będę z Megan. Moją młodszą siostrą cioteczną. Dawno jej nie widziałam. Chodzi do Beauxbatons więc rzadko się widujemy. No a teraz mamy okazję. Niestety muszę odmówić Ginny. Zapraszała mnie do siebie na święta. Jak co roku. W te święta postanowiłam być z rodziną. A raczej z "resztką" jej. Została mi tylko Megan, kuzyn Zack i ciotka Amanda, z którą.. no nie mam zbytnio dobrych kontaktów. Mniejsza z tym. Jednak jakoś smutno będzie mi bez wesołej Ginny, Hermiony z którą mogę porozmawiać praktycznie o wszystkim, Rona, który będzie się objadał do upadłego, Freda i George'a oraz ich żartów, śmiechów i dowcipów. Ogólnie całej rodziny Weasley'ów no i oczywiście Harry'ego. No cóż.. To tylko święta. Nowy rok raczej przywitam z przyjaciółmi. A właśnie. Muszę kupić sukienkę na sylwestra! Miałam tyle planów na końcówkę roku a tak mało czasu. No niestety. Moje jakże świąteczne przemyślenia przerwał mi Harry. Och Potter ty to jak zwykle nie w czasie..
-Luna, na pewno nie jedziesz z nami?-pytanie, które słyszę pięćsetny chyba raz.
-Tak, na pewno-odpowiedziałam lekko zirytowanym tonem. Chyba znalazła się nutka złości bo wybraniec odszedł bez słowa zostawiając mnie.
Wszystkie moje walizki znalazły się u boku. Były nawet ciężkie więc rzuciłam na nie zaklęcie zmniejszające i bez problemu podniosłam je. Znalazłam wzrokiem Ginny i Emily. Dziewczyny najwidoczniej polubiły się gdyż aktualnie śmiały się w najlepsze, a gdy mnie zobaczyły pomachały mi i gestem pokazały żebym podeszła do nich. Pierwszy puch pokrył Hogesmeade. Było pięknie. Ruda była cała spocona. No nie dziwię się jak taszczyła za sobą z sześć walizek. Co ona tam nosi?! Emily, w przeciwieństwie do niej miała ze sobą jedną sporą torbę przewieszoną przez ramię i małą podręczną torebkę. Spotkaliśmy po drodze Mionę. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym aż drogę zagrodził nam pewien arystokrata...
- Szlama Granger, nie potrafisz ujarzmić tych kudłów?-prychnął młody Malfoy
- Phi! Martw się o swoje tlenione włoski, bo ci je powyrywam-odpyskowała brązowooka.
Po chwili w całej wiosce było słychać kłótnię Dracona i Hermiony.
- Ale masz ryj. Kto ci tak narysował? -zaśmiał się Malfoy
- Ryj to ma taka fretka jak ty. Ja mam twarz idioto. -bąknęła Herma.
- Phi! Podniecasz się tym jak kura miesiączką.
- Mhh.. nie przychodź do mnie do domu bo mi pies ucieknie.
- Haha, proszę cię. Nie zniżyłem się jeszcze tak nisko żeby przychodzić do twojego szlamowatego domu.
- Prosisz? Hm.. no fakt faktem. Nie zniżyłeś się bo bardziej się nie da. A przy okazji to masz twarz jakby cię w dzieciństwie z procy karmili.
- Pfff! Nie mów do mnie bo twój oddech gniecie mi koszulę.
- Przyznajesz że jestem silna? Miło.
- Przyznajesz że jestem piękny? Słodko.
- Nie pamiętam żebym coś takiego mówiła.
- Skleroza nie boli.
- A daj ty mi spokój.
- Bierz przykład z Emily. Ona umie zadbać o siebie-na te słowa szatynka się zarumieniła.
- Taa, gapisz się na nią jak łysy na grzebień
- Mnie przynajmniej stać na grzebień.
- Nie mów tak szczerzę bo ci uwierzę.
- Taa, gapisz się na nią jak łysy na grzebień
- Mnie przynajmniej stać na grzebień.
- Nie mów tak szczerzę bo ci uwierzę.
- O Granger, na rymy się zebrało? Ładnie ładnie. Ale ma prośbę. Patrz mi prosto w oczy, nie jak Chinka na zezowatego.
- Nie patrzę, bo mnie jeszcze spetryfikujesz tymi swoim gałami. Swoją drogą przypominają wejście Audio-Video.
- Masz szczęście, że ślepy cię nie widzi.
- Masz szczęście, że ślepy cię nie widzi.
- Ty za to masz gębę jak tłuczek do ziemniaków.
- Jak co?
- Twój mózg nie pomieści takiej ilości informacji.
- Spadaj, Granger.
- Kończą ci się riposty? Super. 1:0 dla mnie-odpowiedziała z triumfem Hermi. Widocznie zdenerwowany i obrażony blondyn oddalił się ze swoją "paczką".
Po kilkunastu minutach ujrzeliśmy Express Hogwart a po chwili siedzieliśmy we czwórkę w środku. Droga minęła nam bardzo szybko. Nie odbyło się bez ucieczki Krzywołapa, uganiania się za czekoladową żabą, jedzenia fasolek wszystkich smaków i śmiania się a to z rechoczącej jak żaba Ginny czy Emily, która świetnie udawała odgłosy zwierząt. Na samym końcu wszyscy śmieli się ze mnie, ponieważ dostałam centralnie w twarz czekoladowym, wybuchającym torcikiem. "Czeko-bomba". Kolejny wynalazek Weasley'ów. Czego oni nie wymyślą? Tak zleciał nam czas. Teraz nadszedł czas na pożegnanie.. Jak ja tego nie lubię! Nie odbyło się bez tekstów typu "Będzie mi ciebie brakowało" i tym podobne. Uroczysta chwila minęła jak z bicza strzelił. Teraz czekałam samotnie na moją kuzynkę, która miała być już tu dawno. Peron 9 i 3/4. Pamiętam pierwszy raz tutaj.. Tyle czasu minęło. Nie rozmarzałam się zbyt długo bo zaraz ujrzałam Megan. Była ona nie za wysoką blondynką. Podobna do mnie. Na przywitanie czule przytuliłyśmy się.
-Oj Meg, ile to czasu minęło! Jak ja cię dawno nie widziałam-uśmiechnęłam się wesoło.
-Lunka, nic się nie zmieniłaś. Chodź, przygotowałam kolację.-powiedziała dziewczyna i ruszyłyśmy przed siebie. Mieszkam niedaleko peronu więc i droga zleciała nam szybko. Gadałyśmy jakbyśmy były przyjaciółkami od zawsze. No może tak jest, ale przecież nie widziałyśmy się już tyle lat. Jednak czuję że te święta zrekompensują ten brak. Gdy dotarłyśmy na miejsce chciałam iść się rozpakować i wziąć prysznic ale nie było mi to dane. Zapach nadziewanego kurczaka i ciasta lukrecjowego. Był to oczywiście nieliczny aromat, gdyż na stole widniało dwanaście różnych dań. No tak! Dziś wigilia. Mniam! Pudding czekoladowy, to jest to. Zasiadłyśmy do stołu oczywiście przedtem wypełniając świąteczne tradycje czyli między innymi życzenia świąteczne. Jedzenia było jak dla całego Hogwartu a nie dla dwóch osób. Aj, Megan. No ale po chwili przeróżne dania i smakołyki znikały ze stołu. Towarzyszyły nam bardzo dobre humory. Z czasem pomyślałam że słychać było nasz donośny śmiech na końcu osiedla. Nie długo byłam już pełna. Podziękowałam jej za miły wieczór i ruszyłam w stronę mojego nowego pokoju. Zawartość bagaży rozpakowałam jednym machnięciem różdżki. Wyjrzałam przez okno. Piękny widok na górzystą łąkę. Wtedy oto wpadł mi do głowy pewien pomysł. Jednak postanowiłam podzielić się nim rano. Zgarnęłam z kosmetyczki kilka niezbędników i weszłam do łazienki, połączonej z sypialnią. Rozpuściłam włosy po czym umyłam zęby i twarz napełniając przy okazji wannę cieplutką wodą i różnymi olejkami. Gdy kolorowe bańki powoli chciały wydostawać się na zewnątrz, zakręciłam wodę i wskoczyłam do środka. Siedziałam tam może kilka minut? Może godzin. Tego nie wiem, ale widocznie sporo czasu, gdyż z gorącej wody zrobiła się ledwo letnia, a po bąbelkach nie było już śladu. Wyszłam w prawdzie niechętnie z wanny. Wytarłam ciało i założyłam miękkie piżamy. Pognałam szybko do pokoju lecz w przejściu zatrzymała mnie Megan,która trzymała dwa kubki, z których unosił się czekoladowy zapach. Poznałam, że owy napój to kakao.
-Chodź jeszcze na moment, napijemy się i pogadamy-zaśmiała się blondynka. Nie byłam o dziwo bardzo zmęczona więc przystałam na tą propozycję. Posiedziałyśmy sporo czasu, porozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Rozeszłyśmy się dopiero gdzieś około dwunastej.
-Wesołych świąt-mruknęłam na pożegnanie. Usłyszałam w odpowiedzi tylko dość głośnie "Wzajemnie" i położyłam się spać
~Następnego dnia~
Szybko zerwałam się z łóżka. Pierwszym powodem było to że coś lub ktoś walnął w okno od mojego pokoju kamieniem a drugim, to że zegar wskazywał jedenastą. Szybko wskoczyłam z łóżka. Zbiegłam w piżamie na dół. Zastałam tam kuzynkę robiącą naleśniki.
-Może ci pomogę?-zapytałam. Jednak ta zaprzeczyła.
-Nie, ale możesz zrobić herbatę-wykonałam jej polecenie-Coś długo spałaś.-uśmiechnęła się.
-Aa tak. Budzik nie zadzwonił. No nie ważne.-niechcący potknęłam się siadając na krześle. Nie obyło się bez kilku przekleństw z mojej strony i śmiechu Meg. Nałożyła nam na talerze jedzenie.Zabrałam się w pośpiechu za jedzenie. Między nami panowała cisza. Przerwała ją dziewczyna śmiejąc się i mruknęła tylko "Nie zadław się". Zignorowałam ją i po skończonym posiłku sprzątnęłam talerze.
-No szybko ubieraj się. Tylko ciepło.-uśmiechnęłam się tajemniczo. Zdziwiona dziewczyna miała już coś powiedzieć ale widząc moją pośpieszająca minę zniknęła za drzwiami. Nie byłam dłużna. Po wejściu do pokoju szybko wrzuciłam na siebie ubranie, gdyż byłam w piżamie a na to zimowy strój. Wychodząc zobaczyłam kuzynkę, która ledwo się poruszała. Widząc jej bezradność poprawiłam jej odzież. Teraz swobodnie szła. Wyszłyśmy na dwór, a zimny chłód buchnął nam w twarze. Dokoła było pełno śniegu. Złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam w stronę zaśnieżonej górki, którą widziałam z okna. Co chwilę dławiłyśmy się ze śmiechu, bo co kilka minut przewracałyśmy się w zaspach puchu. Gdy jakoś wdrapałyśmy się(a raczej wczołgałyśmy) na szczyt górki spojrzałyśmy na siebie znacząco. Miałam przeczucie że ona wiedziała co się święci.
-Accio sanki-mruknęłam i już po chwili drewniany "pojazd" zjawił się obok nas. Zaczęłyśmy się śmiać, w sumie nie wiadomo z czego i wsiadłyśmy na nie. Górka była dość stroma więc nasz zjazd skończył się upadkiem w zaspę. Całe w skowronkach powtarzałyśmy czynność milion razy. Raz zjechałyśmy na brzuchu, innym razem na stojąco. Jednak przeważnie kończyło się śniegiem we włosach. Gdy nasze saneczkarstwo dobiegło końca (mimo że z niechęcią) urządziłyśmy sobie bitwę na śnieżki. Po zaciętej walce wywnioskowałyśmy remis. Dziewczyna postanowiła wracać do domu gdyż jak to powiedziała "palce jej odpadają". Ja jednak wyruszyłam na krótki spacerek.
~*~*~ Perspektywa Dracona ~*~*~
-Daj mi święty spokój! Odwal się!-wrzeszczał Draco.
-Jak ty się wyrażasz do ojca?! Zresztą, skoro tak ci z nami źle to tam są drzwi. Proszę!-wykrzyknął Lucjusz.
Matka chłopaka patrzyła na tą sytuację z łzami w oczach. Oczywiście to nie pierwszy raz, ale teraz jej mąż za daleko się posunął. Spojrzała z żalem w oczach na syna.
-Draco, zostań, proszę..-wyłkała. Ta sytuacja była dla niej bardzo ciężka.
-Nie mogę. Trzymaj się.-pocałował ją w policzek ślizgon. Już po chwili nie było go w domu. Zastanawiał się dlaczego jego własny ojciec zmusza go do wszystkiego. Mimo że Voldemort nie żyję, to i tak on decydował o jego życiu. Przecież był już dorosły. Tym razem przegiął. Chciał go zmusić do ożenienia się z Pansy. Jak mawia tradycja arystokratów, każdy ma swoją wybrankę. Nie zależnie od tego czy chce czy nie. Zazwyczaj to rodzice wybierają mu ją. I tym razem nie było inaczej. Jednak Parkinson nie zbyt przypadła do gustu Narcyzy. Ale ona nie miała nic do gadania. Czyli taka ogólna norma. Draco szedł jakimiś ciemnymi uliczkami. Czuł się strasznie nieswojo. Jakby ktoś go obserwował? Dla własnego bezpieczeństwa teleportował się w inne, bardziej przyjemne miejsce, choć trochę. Nie wiedział dokładnie gdzie, ale wiedział że błędem było że nie założył innych butów. Teraz stał do kolan w śniegu przeklinając głośno jak bardzo nienawidzi zimy. Do tego dziś są święta. Wyczłapał się ledwo z zimnego śniegu. Ruszył jakąś dróżką przed siebie nie zastanawiając się gdzie prowadzi. Szedł tak z dziesięć minut aż zauważył że na ławce siedzi jakaś postać. Siedziała tyłem, ale po długich blond włosach stwierdził że jest to dziewczyna. Postanowił dopytać się jej gdzie dokładnie znajduję i poszukać miejsca do przenocowania. Jak niczego nie znajdzie zajrzy do Blaise'a lub Nott'a. Gdy zbliżył się wystarczająco do dziewczyny rozpoznał w niej nikogo innego jak..
~*~*~ Perspektywa Luny ~*~*~
Po dość długim spacerze uznałam że oddaliłam się trochę od domu. Przysiadłam na najbliższej ławce, która, co było dziwne, była całkiem sucha. Siedziałam tak kilka minut aż zobaczyłam że ktoś zbliżał się ku mnie. Jakoś to mnie nie zaciekawiło. Jednak gdy owa osoba była na tyle blisko żebym mogła rozpoznać kto nią jest zdziwiłam się.
-Lovegood?!-Malfoy miał dość dziwną minę-Co TY tu robisz? A w ogóle gdzie jesteśmy?-zadawał pytania chłopak.
-O to samo mogłabym zapytać ciebie. Ja mieszkam tu blisko z moją kuzynką. Znaczy ona jest tylko na święta. A jesteśmy w okolicy Londynu.-wyjaśniłam mu powoli i w przeciwieństwie do niego bez nerwów.
-Czyli że mugolskie miasto. Staczasz się jak Granger.-warknął.
-Dobra, streszczaj się. Co tu robisz.-odpowiedziałam, nie zważając na jego odzywki.
-Pokłóciłem się z ojcem i..-przerwał-a po co ja ci się w ogóle tłumaczę?!-zdziwił się sam.
-Mnie się pytasz?-podniosłam do góry brwi.-Sądząc po twojej minie nie masz gdzie mieszkać-ciągnęłam.
-Skąd ty to wiesz? A nawet jeśli, to co ci do tego.- odburknął. Chyba ma zły dzień.. jak zwykle.
-Możesz zamieszkać u mnie-powiedziałam spokojnie. Ale widząc jego minę zachciało mi się śmiać.-Nie, nic nie sugeruję. Chodzi mi o to że póki nie znajdziesz mieszkania i nie pogodzisz się z rodzicami ja mam wolny pokój.-złożyłam mu propozycję.
-I myślisz że ja się zgodzę? Phi!-zaśmiał się.
-Draco, są święta. Co ci szkodzi? Na merlina chyba nie będziesz spać pod mostem. A ja nie gryzę.-próbowałam go przekonać lecz ten był nie ugięty.
-Jak byś chciała wiedzieć to mam gdzie mieszkać-oburzył się, ale widząc moją minę dodał-no dobra. Nie mam. Ale to nie zmienia faktu że będę u ciebie mieszkał.-Uparty jak osioł!
-Będziesz. No zgódź się-prosiłam.
-Nie.
-Tak.
-Nie!
-Tak, no weź.
-Nie! Zrozum! Nie!-był u szczytu agresji.
-Zamknij się i nie dyskutuj! Tak i koniec!-teraz to ja już nie wytrzymałam.
-A dlaczego ci tak na tym zależy, mogę wiedzieć?-ta odpowiedź trochę mnie speszyła ale po krótkim zamyśleniu odrzekłam.
-Jak mówiłam są święta, a ja chcę być miła. Mimo że ty jesteś tym samym, wrednym Malfoy'em-na te słowa blondyn prychnął-to nie zmienia faktu że mam ci nie pomóc.
-Ach, niech ci będzie. Ale tylko na jedną noc.-uległ moim prośbą.
Ruszyliśmy bez słowa. Droga nie zajęła nam dużo czasu. Niedługo potem byliśmy przed domem. Wyjęłam z kieszeni kluczyk i weszliśmy do środka. W środku powitała nas Megan i.. kuzyn Zack! Co on tutaj robi?!
-Meg? Nic mi nie mówiłaś że..-nie dokończyłam.
-Przepraszam, ale zapomniałam! Ale.. może zostać tak?-niepewnie spojrzała na mnie.
-Ymm.. oczywiście!-uśmiechnęłam się do bruneta. Był moim ukochanym kuzynem! Tęskniłam za nim.-Ach, to jest Draco. Draco to moja kuzynka Megan-wskazałam na uśmiechniętą dziewczynę-i kuzyn Zack.
Widząc minę Malfoy'a, która mówiła "Nie będę nikogo poznawać" szturchnęłam go w bok. Skrzywił się lekko i podał im dłoń. Po niezręcznej ciszy dodałam. -Co cię tu sprowadza?-pytanie skierowałam do kuzyna.
-Ach, muszę ćwiczyć zaklęcia, ale u nas w domu się nie da. No wiesz za mała przestrzeń. Mam nadzieje że masz dodatkowy pokój? Bo będzie mi potrzebne miejsce, więc z tobą nie mogę, a z Meg tym bardziej bo ona przecież ma rozstawione obrazy.-mimo że znamy się szesnaście lat to Zack zawsze był nieśmiały. W dodatku towarzystwo nowych osób. Po chwili zastanowienia zorientowałam się że nie ma pokoju dla Dracona. W co ja się wpakowałam..
-Chodź-wskazałam blondynowi schody prowadzące na górę. Wprowadziłam go do mojego pokoju.'
-Dlaczego tu są już jakieś rzeczy i ubrania?-zapytał.
-Um. No to moje rzeczy. I mój pokój.-zaczęłam.
-To dlaczego są w "moim" pokoju?-zdziwił się.
-No wiesz.. mam dodatkowy pokój. Ale ta nieoczekiwana wizyta Zack'a no i tak wyszło że musisz-zebrałam się w sobie.-mieszkać ze mną..
-Najpierw mnie zapraszasz, a teraz karzesz spać w jednym łóżku? Kuszące.. ale nie.-bąknął.
-Chyba nie myślisz że będziemy razem spać? Masz kanapę.-uśmiechnęłam się nie kryjąc mojego rozbawienia.
-Tak traktujesz gości?-pokręcił głową.-Zresztą jedna noc. Przecież ci nic nie zrobię.-oparł się o drzwi.
-I ja mam ci wierzyć..? Eh, dobra zastanowię się.
Po rozpakowaniu rzeczy Dracona zeszliśmy na dół. Kolacja była przygotowana. Zjedliśmy w spokoju czasem zamieniając dwa słowa. Gdy już zjedliśmy poszliśmy na górę. Dałam mu ręcznik i wskazałam drogę do łazienki. Gdy chłopak zniknął za drzwiami zadzwonił dzwonek. Zeszłam na dół. Otworzyłam a przede mną stał jakiś pijany facet. (fragment zaczerpnięty z kawaly.tja.pl)
-Zień Dbry, Czy ja tu mieszkam?
W szoku odpowiedziałam:
-Nie, nie mieszka pan tu.-po czym zamknęłam drzwi
Pukanie..
- Zień Dbry, Czy ja tu mieszkam?
- Nie! Ja tu mieszkam.-powiedziałam poirytowana.
Puka już trzeci raz.
- Czy ja tu mieszkam?-spytał chwiejąc się.
- Ja tu mieszkam!
-To pani kurde wszędzie mieszka?!
Zatrzasnęłam drzwi i na wszelki wielki zamknęłam na klucz. Co to było?
Wracając na górę zobaczyłam że łazienka była już pusta więc ja ją zajęłam. Po krótkiej kąpieli wyszłam z wanny. Ubrałam krótką piżamę i zarzuciłam na siebie szlafrok. Gdy wyszłam z pomieszczenia ujrzałam słodko śpiącego blondyna na moim łóżku. Westchnęłam. Przykryłam go kołdrą i sama położyłam się obok. Jednak nie mogłam zasnąć. Po długich wyczekiwaniach odpłynęłam w krainę Morfeusza. Spałam smacznie, w przeciwieństwie do pewnego arystokraty
_______________________________________
-Oj Meg, ile to czasu minęło! Jak ja cię dawno nie widziałam-uśmiechnęłam się wesoło.
-Lunka, nic się nie zmieniłaś. Chodź, przygotowałam kolację.-powiedziała dziewczyna i ruszyłyśmy przed siebie. Mieszkam niedaleko peronu więc i droga zleciała nam szybko. Gadałyśmy jakbyśmy były przyjaciółkami od zawsze. No może tak jest, ale przecież nie widziałyśmy się już tyle lat. Jednak czuję że te święta zrekompensują ten brak. Gdy dotarłyśmy na miejsce chciałam iść się rozpakować i wziąć prysznic ale nie było mi to dane. Zapach nadziewanego kurczaka i ciasta lukrecjowego. Był to oczywiście nieliczny aromat, gdyż na stole widniało dwanaście różnych dań. No tak! Dziś wigilia. Mniam! Pudding czekoladowy, to jest to. Zasiadłyśmy do stołu oczywiście przedtem wypełniając świąteczne tradycje czyli między innymi życzenia świąteczne. Jedzenia było jak dla całego Hogwartu a nie dla dwóch osób. Aj, Megan. No ale po chwili przeróżne dania i smakołyki znikały ze stołu. Towarzyszyły nam bardzo dobre humory. Z czasem pomyślałam że słychać było nasz donośny śmiech na końcu osiedla. Nie długo byłam już pełna. Podziękowałam jej za miły wieczór i ruszyłam w stronę mojego nowego pokoju. Zawartość bagaży rozpakowałam jednym machnięciem różdżki. Wyjrzałam przez okno. Piękny widok na górzystą łąkę. Wtedy oto wpadł mi do głowy pewien pomysł. Jednak postanowiłam podzielić się nim rano. Zgarnęłam z kosmetyczki kilka niezbędników i weszłam do łazienki, połączonej z sypialnią. Rozpuściłam włosy po czym umyłam zęby i twarz napełniając przy okazji wannę cieplutką wodą i różnymi olejkami. Gdy kolorowe bańki powoli chciały wydostawać się na zewnątrz, zakręciłam wodę i wskoczyłam do środka. Siedziałam tam może kilka minut? Może godzin. Tego nie wiem, ale widocznie sporo czasu, gdyż z gorącej wody zrobiła się ledwo letnia, a po bąbelkach nie było już śladu. Wyszłam w prawdzie niechętnie z wanny. Wytarłam ciało i założyłam miękkie piżamy. Pognałam szybko do pokoju lecz w przejściu zatrzymała mnie Megan,która trzymała dwa kubki, z których unosił się czekoladowy zapach. Poznałam, że owy napój to kakao.
-Chodź jeszcze na moment, napijemy się i pogadamy-zaśmiała się blondynka. Nie byłam o dziwo bardzo zmęczona więc przystałam na tą propozycję. Posiedziałyśmy sporo czasu, porozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Rozeszłyśmy się dopiero gdzieś około dwunastej.
-Wesołych świąt-mruknęłam na pożegnanie. Usłyszałam w odpowiedzi tylko dość głośnie "Wzajemnie" i położyłam się spać
~Następnego dnia~
Szybko zerwałam się z łóżka. Pierwszym powodem było to że coś lub ktoś walnął w okno od mojego pokoju kamieniem a drugim, to że zegar wskazywał jedenastą. Szybko wskoczyłam z łóżka. Zbiegłam w piżamie na dół. Zastałam tam kuzynkę robiącą naleśniki.
-Może ci pomogę?-zapytałam. Jednak ta zaprzeczyła.
-Nie, ale możesz zrobić herbatę-wykonałam jej polecenie-Coś długo spałaś.-uśmiechnęła się.
-Aa tak. Budzik nie zadzwonił. No nie ważne.-niechcący potknęłam się siadając na krześle. Nie obyło się bez kilku przekleństw z mojej strony i śmiechu Meg. Nałożyła nam na talerze jedzenie.Zabrałam się w pośpiechu za jedzenie. Między nami panowała cisza. Przerwała ją dziewczyna śmiejąc się i mruknęła tylko "Nie zadław się". Zignorowałam ją i po skończonym posiłku sprzątnęłam talerze.
-No szybko ubieraj się. Tylko ciepło.-uśmiechnęłam się tajemniczo. Zdziwiona dziewczyna miała już coś powiedzieć ale widząc moją pośpieszająca minę zniknęła za drzwiami. Nie byłam dłużna. Po wejściu do pokoju szybko wrzuciłam na siebie ubranie, gdyż byłam w piżamie a na to zimowy strój. Wychodząc zobaczyłam kuzynkę, która ledwo się poruszała. Widząc jej bezradność poprawiłam jej odzież. Teraz swobodnie szła. Wyszłyśmy na dwór, a zimny chłód buchnął nam w twarze. Dokoła było pełno śniegu. Złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam w stronę zaśnieżonej górki, którą widziałam z okna. Co chwilę dławiłyśmy się ze śmiechu, bo co kilka minut przewracałyśmy się w zaspach puchu. Gdy jakoś wdrapałyśmy się(a raczej wczołgałyśmy) na szczyt górki spojrzałyśmy na siebie znacząco. Miałam przeczucie że ona wiedziała co się święci.
-Accio sanki-mruknęłam i już po chwili drewniany "pojazd" zjawił się obok nas. Zaczęłyśmy się śmiać, w sumie nie wiadomo z czego i wsiadłyśmy na nie. Górka była dość stroma więc nasz zjazd skończył się upadkiem w zaspę. Całe w skowronkach powtarzałyśmy czynność milion razy. Raz zjechałyśmy na brzuchu, innym razem na stojąco. Jednak przeważnie kończyło się śniegiem we włosach. Gdy nasze saneczkarstwo dobiegło końca (mimo że z niechęcią) urządziłyśmy sobie bitwę na śnieżki. Po zaciętej walce wywnioskowałyśmy remis. Dziewczyna postanowiła wracać do domu gdyż jak to powiedziała "palce jej odpadają". Ja jednak wyruszyłam na krótki spacerek.
~*~*~ Perspektywa Dracona ~*~*~
-Daj mi święty spokój! Odwal się!-wrzeszczał Draco.
-Jak ty się wyrażasz do ojca?! Zresztą, skoro tak ci z nami źle to tam są drzwi. Proszę!-wykrzyknął Lucjusz.
Matka chłopaka patrzyła na tą sytuację z łzami w oczach. Oczywiście to nie pierwszy raz, ale teraz jej mąż za daleko się posunął. Spojrzała z żalem w oczach na syna.
-Draco, zostań, proszę..-wyłkała. Ta sytuacja była dla niej bardzo ciężka.
-Nie mogę. Trzymaj się.-pocałował ją w policzek ślizgon. Już po chwili nie było go w domu. Zastanawiał się dlaczego jego własny ojciec zmusza go do wszystkiego. Mimo że Voldemort nie żyję, to i tak on decydował o jego życiu. Przecież był już dorosły. Tym razem przegiął. Chciał go zmusić do ożenienia się z Pansy. Jak mawia tradycja arystokratów, każdy ma swoją wybrankę. Nie zależnie od tego czy chce czy nie. Zazwyczaj to rodzice wybierają mu ją. I tym razem nie było inaczej. Jednak Parkinson nie zbyt przypadła do gustu Narcyzy. Ale ona nie miała nic do gadania. Czyli taka ogólna norma. Draco szedł jakimiś ciemnymi uliczkami. Czuł się strasznie nieswojo. Jakby ktoś go obserwował? Dla własnego bezpieczeństwa teleportował się w inne, bardziej przyjemne miejsce, choć trochę. Nie wiedział dokładnie gdzie, ale wiedział że błędem było że nie założył innych butów. Teraz stał do kolan w śniegu przeklinając głośno jak bardzo nienawidzi zimy. Do tego dziś są święta. Wyczłapał się ledwo z zimnego śniegu. Ruszył jakąś dróżką przed siebie nie zastanawiając się gdzie prowadzi. Szedł tak z dziesięć minut aż zauważył że na ławce siedzi jakaś postać. Siedziała tyłem, ale po długich blond włosach stwierdził że jest to dziewczyna. Postanowił dopytać się jej gdzie dokładnie znajduję i poszukać miejsca do przenocowania. Jak niczego nie znajdzie zajrzy do Blaise'a lub Nott'a. Gdy zbliżył się wystarczająco do dziewczyny rozpoznał w niej nikogo innego jak..
~*~*~ Perspektywa Luny ~*~*~
Po dość długim spacerze uznałam że oddaliłam się trochę od domu. Przysiadłam na najbliższej ławce, która, co było dziwne, była całkiem sucha. Siedziałam tak kilka minut aż zobaczyłam że ktoś zbliżał się ku mnie. Jakoś to mnie nie zaciekawiło. Jednak gdy owa osoba była na tyle blisko żebym mogła rozpoznać kto nią jest zdziwiłam się.
-Lovegood?!-Malfoy miał dość dziwną minę-Co TY tu robisz? A w ogóle gdzie jesteśmy?-zadawał pytania chłopak.
-O to samo mogłabym zapytać ciebie. Ja mieszkam tu blisko z moją kuzynką. Znaczy ona jest tylko na święta. A jesteśmy w okolicy Londynu.-wyjaśniłam mu powoli i w przeciwieństwie do niego bez nerwów.
-Czyli że mugolskie miasto. Staczasz się jak Granger.-warknął.
-Dobra, streszczaj się. Co tu robisz.-odpowiedziałam, nie zważając na jego odzywki.
-Pokłóciłem się z ojcem i..-przerwał-a po co ja ci się w ogóle tłumaczę?!-zdziwił się sam.
-Mnie się pytasz?-podniosłam do góry brwi.-Sądząc po twojej minie nie masz gdzie mieszkać-ciągnęłam.
-Skąd ty to wiesz? A nawet jeśli, to co ci do tego.- odburknął. Chyba ma zły dzień.. jak zwykle.
-Możesz zamieszkać u mnie-powiedziałam spokojnie. Ale widząc jego minę zachciało mi się śmiać.-Nie, nic nie sugeruję. Chodzi mi o to że póki nie znajdziesz mieszkania i nie pogodzisz się z rodzicami ja mam wolny pokój.-złożyłam mu propozycję.
-I myślisz że ja się zgodzę? Phi!-zaśmiał się.
-Draco, są święta. Co ci szkodzi? Na merlina chyba nie będziesz spać pod mostem. A ja nie gryzę.-próbowałam go przekonać lecz ten był nie ugięty.
-Jak byś chciała wiedzieć to mam gdzie mieszkać-oburzył się, ale widząc moją minę dodał-no dobra. Nie mam. Ale to nie zmienia faktu że będę u ciebie mieszkał.-Uparty jak osioł!
-Będziesz. No zgódź się-prosiłam.
-Nie.
-Tak.
-Nie!
-Tak, no weź.
-Nie! Zrozum! Nie!-był u szczytu agresji.
-Zamknij się i nie dyskutuj! Tak i koniec!-teraz to ja już nie wytrzymałam.
-A dlaczego ci tak na tym zależy, mogę wiedzieć?-ta odpowiedź trochę mnie speszyła ale po krótkim zamyśleniu odrzekłam.
-Jak mówiłam są święta, a ja chcę być miła. Mimo że ty jesteś tym samym, wrednym Malfoy'em-na te słowa blondyn prychnął-to nie zmienia faktu że mam ci nie pomóc.
-Ach, niech ci będzie. Ale tylko na jedną noc.-uległ moim prośbą.
Ruszyliśmy bez słowa. Droga nie zajęła nam dużo czasu. Niedługo potem byliśmy przed domem. Wyjęłam z kieszeni kluczyk i weszliśmy do środka. W środku powitała nas Megan i.. kuzyn Zack! Co on tutaj robi?!
-Meg? Nic mi nie mówiłaś że..-nie dokończyłam.
-Przepraszam, ale zapomniałam! Ale.. może zostać tak?-niepewnie spojrzała na mnie.
-Ymm.. oczywiście!-uśmiechnęłam się do bruneta. Był moim ukochanym kuzynem! Tęskniłam za nim.-Ach, to jest Draco. Draco to moja kuzynka Megan-wskazałam na uśmiechniętą dziewczynę-i kuzyn Zack.
Widząc minę Malfoy'a, która mówiła "Nie będę nikogo poznawać" szturchnęłam go w bok. Skrzywił się lekko i podał im dłoń. Po niezręcznej ciszy dodałam. -Co cię tu sprowadza?-pytanie skierowałam do kuzyna.
-Ach, muszę ćwiczyć zaklęcia, ale u nas w domu się nie da. No wiesz za mała przestrzeń. Mam nadzieje że masz dodatkowy pokój? Bo będzie mi potrzebne miejsce, więc z tobą nie mogę, a z Meg tym bardziej bo ona przecież ma rozstawione obrazy.-mimo że znamy się szesnaście lat to Zack zawsze był nieśmiały. W dodatku towarzystwo nowych osób. Po chwili zastanowienia zorientowałam się że nie ma pokoju dla Dracona. W co ja się wpakowałam..
-Chodź-wskazałam blondynowi schody prowadzące na górę. Wprowadziłam go do mojego pokoju.'
-Dlaczego tu są już jakieś rzeczy i ubrania?-zapytał.
-Um. No to moje rzeczy. I mój pokój.-zaczęłam.
-To dlaczego są w "moim" pokoju?-zdziwił się.
-No wiesz.. mam dodatkowy pokój. Ale ta nieoczekiwana wizyta Zack'a no i tak wyszło że musisz-zebrałam się w sobie.-mieszkać ze mną..
-Najpierw mnie zapraszasz, a teraz karzesz spać w jednym łóżku? Kuszące.. ale nie.-bąknął.
-Chyba nie myślisz że będziemy razem spać? Masz kanapę.-uśmiechnęłam się nie kryjąc mojego rozbawienia.
-Tak traktujesz gości?-pokręcił głową.-Zresztą jedna noc. Przecież ci nic nie zrobię.-oparł się o drzwi.
-I ja mam ci wierzyć..? Eh, dobra zastanowię się.
Po rozpakowaniu rzeczy Dracona zeszliśmy na dół. Kolacja była przygotowana. Zjedliśmy w spokoju czasem zamieniając dwa słowa. Gdy już zjedliśmy poszliśmy na górę. Dałam mu ręcznik i wskazałam drogę do łazienki. Gdy chłopak zniknął za drzwiami zadzwonił dzwonek. Zeszłam na dół. Otworzyłam a przede mną stał jakiś pijany facet. (fragment zaczerpnięty z kawaly.tja.pl)
-Zień Dbry, Czy ja tu mieszkam?
W szoku odpowiedziałam:
-Nie, nie mieszka pan tu.-po czym zamknęłam drzwi
Pukanie..
- Zień Dbry, Czy ja tu mieszkam?
- Nie! Ja tu mieszkam.-powiedziałam poirytowana.
Puka już trzeci raz.
- Czy ja tu mieszkam?-spytał chwiejąc się.
- Ja tu mieszkam!
-To pani kurde wszędzie mieszka?!
Zatrzasnęłam drzwi i na wszelki wielki zamknęłam na klucz. Co to było?
Wracając na górę zobaczyłam że łazienka była już pusta więc ja ją zajęłam. Po krótkiej kąpieli wyszłam z wanny. Ubrałam krótką piżamę i zarzuciłam na siebie szlafrok. Gdy wyszłam z pomieszczenia ujrzałam słodko śpiącego blondyna na moim łóżku. Westchnęłam. Przykryłam go kołdrą i sama położyłam się obok. Jednak nie mogłam zasnąć. Po długich wyczekiwaniach odpłynęłam w krainę Morfeusza. Spałam smacznie, w przeciwieństwie do pewnego arystokraty
_______________________________________
Dedykacja dla mojej ukochanej piosenki http://www.youtube.com/watch?v=jofNR_WkoCE <3 Słuchając jej na maxa napisałam ten rozdział :D <Wersja 10H>
Hej Kochani!
Więc tutaj się troszeczkę rozpiszę ;) Dla sprostowania: ostatnia notka, czyli pobicie itd. było tylko snem :)
Merry Christmas czyli Wesołych Świąt !
Notka typowo świąteczna i końcówka też ;>
Więc.. życzę wam: zdrowia,szczęścia idt :D Żebyście dostali list z Hogwartu, ogólnie wszystkiego POTTEROWEGO i najlepszego z okazji świąt ;* Oczywiście też szczęśliwego nowego roku i czego sobie zażyczycie ;)
Trochę późno notka, ale cóż. Wena mnie trochę opuściła, mam nadzieje że rozdział się podoba :) + Mam kanał na YT, na którym dodaje różne filmiki z parringami. ------> http://www.youtube.com/user/4everStruck W owym czasie dodam Dralunę :3 Subskrybujcie, łapkujcie i komentucie albowiem będzie to najlepszy prezent na święta, pomijając już to że nie ma komentarzy :( Zazwyczaj jest to 2-3 i nie wiem czy mam dla kogo pisać.
Jeśli czytasz = Skomentuj tą notkę. Choćby kropką, ale będzie to dla mnie znak że ktokolwiek to czyta. Czekam na opinię, na te negatywne też :)
Niedługo pojawi się nowy szablon! :3
Macie kilka zdjęć *.*
Hej ♥ Fajnie wymyśliłaś te wyzwiska hahah ^^ padłam i nie wstaję. Do tego te zimowe zabawy z Meg, cudne :) I ten facet pukający co chwilę do drzwi haha ^^ Początkowy opis śmierci boski. Luna i Draco w jednym pokoju powiadasz ? :D Słodko ♥ *______* + dobrze że te wszystkie okropne rzeczy były jednak snem. Wszystko cudne i tyle ci powiem. Pisz dalej :) Tymczasem zapraszam do mnie na nowy, ale nie za nowy rozdział samotnawyprawaginnyweasley.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo że się podoba ♥ No przez tą przerwę to trochę napisałam ;) Ach czytałam, skomentowałam. Przepraszam że krótko, no ale inaczej nie da się wyrazić twojego talentu ;*
UsuńOk zrobię kropkę . aaa co tam stać mnie na więcej .... żart, zaczęłam dziś czytać twego bloga no i ..... jest SUPER! Czekam na kolejny :) Zaczarowałaś mnie, jesteś wspaniała :)
OdpowiedzUsuńOo <3 Bardzo dziękuję ;) I cieszę że się podoba :-3 No do teraz po nowym roku raczej bedzie.. chyba że dam radę wcześniej :>>
UsuńSzablon nareszcie skończony (jest pod postem Hayley) :) pozdrawiam ! (gdybyś potrzebowała pomocy ze wstawieniem ,to pisz ok ? :)
OdpowiedzUsuń