-To dla ciebie-powiedział, po czym wyciągnął zza pleców wielki bukiet róż. Były przepiękne i niezwykłe bo w niebieskim kolorze. Moim ulubionym. Po prostu idealne.
-Eh.. Neville, są piękne. Ale z jakiej to okazji?-spytałam speszona. W końcu niecodziennie dostaje się lśniące błękitne kwiatki od przyjaciela. Właśnie, przyjaciela. Mimo że powiedziałam mu że nic do niego nie czuję to wydaje mi się że nie wziął sobie tego do serca. Może potraktował to jako coś innego? W każdym razie te myśli były niczym w porównaniu do tego co działo się dalej. Neville złapał mnie w pasie i mocno przyciągnął do siebie. Ścisnął mi chyba wszystkie narządy wewnętrzne. Już miał zamiar mnie pocałować, lecz ja w pewnej chwili odepchnęłam go najmocniej jak potrafiłam. W efekcie mojej obrony, chłopak upadł z łomotem na podłogę. Jeden huk i wszyscy nagle zebrali się wokół nas. Spojrzeliśmy się na siebie. Mój wzrok był szczerze zdezorientowany natomiast jego przemawiał złością. Nie wiedziałam co mnie podkusiło do tego żeby zrobić mu krzywdę, ponieważ rozciął sobie wargę, ale musiałam się jakoś obronić przed tym "atakiem". Po chwili zjawił się obok mnie i mocno przycisnął do ściany. Przestraszyłam się i to nie na żarty. Chłopak wyglądał na nieźle wkurzonego i był agresywny! Nie wiedziałam do robić. Wszyscy zebrani byli w nie większym szoku. Momentalnie usta chłopaka były na wysokości mojego ucha. Wyszeptał tylko..
-Jeszcze tego pożałujesz, Luno Lovegood.-syknął jadowicie.
Odsunął się ode mnie po czym odszedł z miejsca zdarzenia rzucając pogardliwe spojrzenia na innych. Pozostawił mnie samą z burzą różnych myśli. Jak on mógł? I co to wszystko miało znaczyć? Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Przecież kto normalny po przyrzeknięciu sobie tylko i wyłącznie przyjaźni napada na kogoś posuwając się do takich czynów?! Jeszcze grożąc. Mimo że Neville po tym wszystkim jest jeszcze w głębi tym niezdarnym chłopcem lecz po tych jego słowach groźby nieźle się wystraszyłam. Nie wiedziałam co chodzi mu po głowie lecz na pewno nie było to coś miłego. Postanowiłam przejść się do pokoju wspólnego. O tej porze nikogo tam nie ma więc będę mogła w spokoju porozmyślać kilka spraw. To chyba za dużo wrażeń jak na dziś. Jeszcze się dziwię że głowa mi nie eksploduję po tej akcji z Neville'm. Szczerze mówiąc bałam się go. Nie wiedziałam do czego był zdolny. Przecież mógł tą groźbę spełnić.. strach pomyśleć.
*~*~*~* Perspektywa Ginny *~*~*~*
Już pora obiadu a Luny nigdzie nie ma. Nie wiem co się z nią stało, ale zapewne zagadała się z Szarą Damą. To normalne. Zmierzałam właśnie w stronę błoni, gdyż nie mam już zajęć. Wychodząc z zamku potknęłam się o wystającą gałąź i upadłam na miękką trawę głośno zaklinając pod nosem. Nagle poczułam lekkie szarpnięcie za ramię. Odwróciłam głowę i ujrzałam pewnego ślizgona.
-Zabini?!-lekko wykrzyknęłam zdziwiona.
-Weasley..-odpowiedział znudzonym głosem. Jaki on ma tupet. Jest wredny. Jeszcze mam z nim iść dziś do Hogesmeade. Ach tak.. zapomniałam że przełożyli. No pięknie ale szczęście. Nie muszę spędzać czasu z tym obrzydłym ślizgonem. Jednak muszę przyznać że jest w nim coś pociągającego.
-Czego chcesz?-spytałam najgorszym tonem na jaki się zdołałam zmusić.
-Grzeczniej może?-odwarknął, lecz widziałam rozbawienie w jego oczach. Wesołe iskierki tańczyły w jego ciemnych tęczówkach. Po chwili parsknął śmiechem. Oh na Merlina, co to za człowiek. On jest niedorozwinięty.
-No więc, drogi Blaise'iku kochany, co tam ode mnie chciałeś, co? -wypiszczałam wręcz słodkim głosikiem. On na to spojrzał na mnie jak na wariatkę, która dopiero co uciekła z psychiatryka. Znów wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Nie wytrzymam zaraz. Przysięgam.
-No wiewióreczko, co tam na dole?-zapytał ale widząc moje brwi w górze wyjaśnił-no że na trawie-głupio się uśmiechnął. Nerwy mi puściły. Tego za wiele. Co on sobie kurde wyobraża? Kiedy on się śmiał z nie wiadomo czego ukradkiem wyjęłam różdżkę i wycelowałam w niego najbliższym zaklęciem jakie wpadło mi do głowy.
-Drętwota-krzyknęłam i strumień by go ugodził w głowę, ale schylił się.
-Co ty do cholery robisz?! Chcesz walczyć? Proszę bardzo.-zmarszczył czoło i po chwili różnorodne zaklęcia latały po całych błoniach. Nikt nie poddawał się. Jednak ich wysiłki poszły na marne. W momencie gdy Blaise trafił Ginny jakimś ciężkim zaklęciem przewróciła się i zaczęła zwijać się z bólu łapiąc się za głowę.
-Co tu się dzieje? Zabini? Co zrobiłeś pannie Weasley?!-zapytała zdenerwowana Minerwa. Po usłyszeniu całej opowieści pokręciła głową.-Minus 50 punktów Slytherin i Gryffindor. Nie spodziewałam się tego po was. Panno Weasley dobrze się pani czuje?-spytała widząc wstającą gryfonkę.
-Mh.. tak jest dobrze.-mruknęła ruda.
-Proszę udać się do skrzydła szpitalnego, mam nadzieje że się to nie powtórzy.-rzekła profesorka.
Ruszyłam przodem. Nie mogło do mnie dotrzeć że rzucił we mnie jakimś poważnym zaklęciem. Głowa mi pękała. No przecież to ślizgon.Czego mogłam się spodziewać po nim. No nie ważne. Już chciał mnie zaprowadzić do skrzydła, ale odmówiłam. Mimo kłótni o to że mam iść to ja wygrałam i ruszyłam wolnym krokiem do pokoju wspólnego ravenclawu. Chciałam znaleźć Lunę.
-Przepraszam.. nie chciałem.-odrzekł na odchodne chłopak. Nie dałam mu odpowiedzi ale posłałam smutny wzrok. Nie wiedziałam że posunie się do czegoś takiego. Gdy byłam przy pokoju wspólnym zauważyłam jakiś pierwszoroczniaków. Przedostałam się do środka z ich pomocą. W środku jak się spodziewałam siedziała Luna. Ruszyłam w jej stronę i już po chwili siedziałam obok.
-Gdzie ty byłaś?-spytałam przyjaciółkę.
-O to samo miałam ciebie zapytać. Ja cały czas siedzę tutaj. A ty?-wyrzekła spokojnym głosem.
-Ach, długa historia.-westchnęłam.
-Mam czas-zawtórowała blondynka. Więc na jej życzenie opowiedziałam całą historię począwszy od potknięcia się kończąc na drodze powrotnej. Dziewczyna przez całą historię słuchała uważnie a na koniec wesoło się uśmiechnęła. Wiedziałam o co jej chodzi. Jednak potem ona opowiedziała mi to co się stało u niej w wyniku spotkania z Nevillem. Byłam zszokowana.
-Luna, jak mogłaś mu to zrobić? Przecież to zwykły gest, wiem że on zareagował gwałtownie ale nie bez powodu.-powiedziałam w nie małym zdziwieniu.
-Zwykły? Przecież jesteśmy TYLKO przyjaciółmi.. nie rozumiem..-zdziwiła się panna Lovegood.
-Haha. Przyjaciółmi? Chyba narzeczonymi.-zaśmiałam się. Na żarty jej się zbiera.
-Co? Jakimi narzeczonymi? Jak ja nic nie pamiętam?!-zdziwiła się dziewczyna.
-Jak to? Przecież w Wielkiej Sali ci się oświadczył. Fakt byłaś taka zdezorientowana ale powiedziałaś tak. Jak możesz tego nie pamiętać? -nie rozumiałam jej.
-Ale.. ja nie pam..-nie dokończyła bo do pokoju wspólnego wszedł Draco Malfoy, Emily Evans i krukon z szóstego roku Jackob Callen. Od dawna krążyły plotki że chłopak wszedł w towarzystwo ślizgonów. Draco i Emily stanęli na środku pokoju i .. to co przekazali było totalnie dziwne.. jak to możliwe.
-Hej wszystkim-zaczęła szatynka-chcieliśmy wam coś ogłosić..my.. znaczy ja i Draco, pobieramy się.
-W lipcu.-dokończył młody arystokrata po czym przytulił do siebie swoją wybrankę. Wszyscy byli w szoku. Szczególnie Luna. Jednak u niej zauważyłam smutek. Nie wiem czemu ale nie ucieszyła ją ta wieść. Ja zaczęłam bić brawo razem z innymi uczniami. Zauważyłam kątem oka że Luna wyszła w mgnieniu oka. Chciałam za nią iść lecz nie wiedziałam gdzie poszła,ponieważ w momencie zniknęła z pola widzenia. Nie chciałam dłużej przesiedzieć u niej więc, ponieważ byłam zmęczona, poszłam do swojego dormitorium. Gdy doszłam do drzwi i przekroczyłam próg mój wzrok padł na łóżko. Jednym skokiem pokonałam przeszkodę jaką była podłoga i znalazłam się na łóżku. Miałam już zgasić lampkę ale w momencie ból głowy stał się nieznośny. Z każdą chwilą bolało coraz bardziej dokładnie w miejscu gdzie trafiło mnie zaklęcie. Bolało.. Tak bardzo.
*~*~*~* Perspektywa Luny *~*~*~*
Nie wiem co się ze mną dzieje. Strasznie przejęłam się wiadomością o zaślubinach. To był dla mnie cios poniżej pasa. Nie wiem co mną kierowało. Zazdrość, smutek czy może złość? Moje uczucia były tak roztargnione że błądziłam po korytarzach zatracając się w myślach. Wiem tylko że na pewno nie mogę dopuścić do tego ślubu. Ach.. co by wtedy było? W sumie.. nic by się nie zmieniło. Ale czułam w głębi duszy że nie mogę pozwolić na to. Muszę jeszcze rozwiązać tą sprawę z Neville'm... Czułam jak ktoś promieniował mnie wzrokiem. A może mi się zdaje? Och co za paranoja ! Nie mam pojęcia gdzie zmierzam. Jest ciemno i nikogo nie ma. Gdy przechodziłam obok łazienki męskiej poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię i pociąga mocno w stronę toalety. Ten ktoś popchnął mnie w stronę ściany. Nadgarstki przycisnął tak mocno że myślałam że zaraz mi pękną jak patyk. Bolało.. Usłyszałam szept nad moim uchem.
-Mówiłem żebyś ze mną nie zadzierała-mruknął Longbottom prosto w moje ucho. Przestraszyłam się. Niby to Neville ale nie wiadomo co kryje się po jego drugiej stronie. Jedną ręką przycisnął mnie do ściany a drugą złapał w talii. Dosłownie wepchnął mi język do buzi i zaczął całować. To było brutalne i okropne lecz odwzajemniłam bo musiałam. Okropność. Nie mogłam inaczej. Bałam się co by mi zrobił gdybym się nie posłuchała. Mruknął coś pod nosem i jednym ruchem zdarł ze mnie moją koszulę. Pod nią kryły się moje piersi zakryte stanikiem(od autorki: takie prostackie wyrażenie ale cicho._. :D). Oblizał tylko usta i chwycił za nie. Nie mówię że było nie przyjemne ale chciałam to skończyć. Łzy pojawiły mi się w oczach. Nie wiedziałam co mam robić. Różdżkę zostawiłam w pokoju. Byłam bezradna a on to widział i wykorzystywał. W pewnej chwili jego ręka znalazła się pod moją spódniczką. Zaczęłam się jeszcze bardziej kręcić i próbowałam krzyczeć jednak on zasłonił mi twarz ręką. Dusiłam się pomału. Zaczął obmacywać mój tyłek. Nie mogłam tego znieść. Dlaczego on mi to robi?! Sama słyszałam jak mówił że kochać się będzie tylko po ślubie. A przecież nie jest żonaty i nie był. Nie wytrzymałam gdy chciał odpiąć moją górną część garderoby i uderzyłam go nogą w czuły punkt. Podziałało. Odskoczyło ode mnie i zaczął zwijać się z bólu. Miałam już uciekać gdy złapał mnie za rękę i zatrzymał. Wymierzył cios prosto w policzek przy okazji łamiąc mi nos. Czułam jak ciepła krew skapuje na posadzkę a obraz się zamazał. Usłyszałam tyko "Jesteś nic nie wartą dziwką", jak odchodzi i odpłynęłam.
___________________________________
Jej 4 rozdział :D Brutalny i dziwny xD trochę jak ja.. :D mam nadzieje że taka nowość się wam spodoba no i chcę was poinformować że nowy rozdział nie pojawi się zbyt szybko, ponieważ mój brat siedzi na moim kompie i pisze to o 22;00 bo on śpi :D Oj a i w najbliższym czasie powinien pojawić się szablon ;) No więc Accio Komentarze ;) Przepraszam za jakiekolwiek błędy ale nie sprawdzam już bo chcę dodać ;D
Rozdział jak wspomniałaś trochę brutalny, a nawet bardzo, ale to nie zmienia fakty rzeczy, że mi się podoba, a coo.. :* Nie spodziewałam się tego po
OdpowiedzUsuńNevill'u i do tego Draco się żeni :C Jestem ciekawa co dalej z Ginny ♥ Wszystko cudne :) Zapraszam do mnie na nowy rozdział samotnawyprawaginnyweasley.blogspot.com
+widzę że ktoś zamawia szablon tam gdzie ja wcześniej :) haha ^^
UsuńHah no fakt, ale jest piękny :) i dzięki ;) Już zabieram się za czytanie *o*
UsuńPrzeczytałem wszystko za jednym razem i tak mnie to wciągnęło, że nie mogłem odwrócić wzroku! Czekam na następne rozdziały! :)
OdpowiedzUsuń