czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział II

Obudziłam się dziś dosyć wcześnie. Piękny dzień. W końcu to sobota. Ale nie tylko to sprawia że jest on ładny. Słońce przedziera się przez ciemno niebieskie zasłonki. Słychać cienki głosik ptaków na błoniach. Zapowiada się wspaniale. Z niechęcią zwlekłam się z łóżka. Przetarłam lekko oczy i rozprostowałam kości. Czułam się dziś... wyjątkowo. Pełna życia. Owszem, jestem znana z innego poglądu na świat, lecz teraz czuję się inaczej. Zignorowałam te myśli. Związku z wczorajszą wpadką na eliksirach postanowiłam bardziej się skupić. Lecz nie szczególnie mi to wychodziło. Postanowiłam nie zadręczać się tymi myślami. Udałam się do lustra,będącego obok łóżka. Stanęłam przed nim przyglądając się szczególnie mojemu odbiciu. Zauważyłam że moją piżamą był mój wczorajszy strój. Ze zmęczenia zapomniałam założyć piżam... No cóż, czasem się zdarza. Ale zauważyłam też że moje włosy są w ogromnym nie ładzie, a twarz już nie wspomnę. Ewidentnie było widać moje wczorajsze zmęczenie. Nagle poczułam dziwne uczucie w okolicach skroni. Momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami. Czułam że odpływam. Jedno uderzenie, jeden moment. Wszystko staje się niewidoczne. Umarłam? Znajdowałam się teraz prawdopodobnie w innym świecie. Próbując złapać oddech, biegłam ile sił w nogach. Ujrzałam światło. Ale nie takie normalne.. Czyżby to był koniec? Płytki oddech. Mimo to, ważne że jest. Jedno oko, drugie. Zamazany obraz. Powoli wszystko wraca. Znajdowałam się na podłodze. A raczej leżałam na niej. Przeszywający ból całej głowy. Co u licha się dzieje? Co to miało być? Tysiące podobnych pytań nasilały ból. Minęło dobre kilka chwil zanim się podniosłam. Ustaje. Po upływie zaledwie kilku minut wszystko wróciło do normy. Jednak byłam bardzo słaba. Doczłapałam się do łóżka, po czym usiadłam na nim. Spojrzałam w kierunku lustra. Na widok mojego odbicia mimowolnie się skrzywiłam. Ale.. dlaczego? Właśnie. Podeszłam bliżej. Włosy? Nie.. lubiłam je. Były bardzo miękkie i nie oszukując się nie brzydkie. Twarz? Nie jestem piękna,fakt. Ale to nie to.. No tak! W głowie zapaliło mi się światełko. Ubrania!... Ubrania? Przecież jeszcze wczoraj uważałam to za bardzo ładny ubiór. Co się zmieniło? Coś tu nie gra.. No ale nie będę chodzić w czymś co mi nie odpowiada. Postanowiłam więc ubrać się w coś "normalnego". Przeszukałam całą szafę od góry do dołu. Jedyne co znalazłam odpowiedniego to czarne trampki, szare krótkie spodenki, zwykły top i jeans'ową rozpinaną koszulę 3/4. Efekt był szczerze mówiąc niezły. Moje długie blond włosy związałam w luźnego, ale zarazem dziewczęcego koczka. Wypuściłam kilka pasemek. Na ręce założyłam kilka pasujących bransoletek. Sama się sobie dziwiłam. Jeszcze wczoraj nigdy bym tego nie założyła. Może to przez moje urodziny? No tak! Dziś mam urodziny. Na dodatek wybieram się do Hogsmeade z Ginny. Idealna chwila na zakupy. Potrzebuję czegoś nowego. Postanowiłam dziś zrezygnować ze śniadania. Jakoś nie miałam ochoty.

~*~ 3 godziny później ~*~

Po przesiedzeniu sporej ilości czasu w dormitorium postanowiłam zebrać się na obiad do Wielkiej Sali. Miałam nadzieje że spotkam tam Ginny. Jako że w pokoju wspólnym było pusto, nie śpieszyłam się. Jednak po chwili znalazłam się na korytarzu. Nie obejrzałam się a już wszystkie spojrzenia były na mnie. Ale to nie były spojrzenia, takie jak zawsze. Te były inne. Jakby zdziwienie? Usłyszałam szept grupki dziewczyn z Gryffindor'u. Lecz zdołałam usłyszeć tylko "Czy to aby na pewno Luna? Luna Lovegood?!", "Szczerze wygląda nieźle".Nie były to obelgi, skądże. Raczej przeciwnie. Chyba wyszła mi na dobre ta lekka metamorfoza. Uśmiechnęłam się. To był z pewnością szczery uśmiech. Przy Wielkiej Sali stało kilku chłopaków z Hufflepuff'u. Czułam ich przeszywające spojrzenia i chytre uśmiechy. Jednak,sama sobie się dziwie, nie przeszkadzało mi to. Chociaż było to trochę krępujące. Myślę, że ta bluzka ma trochę za duży dekolt, no ale innej nie znalazłam, która by pasowała to reszty stroju. Gdy byłam w środku nie było inaczej. Wszędzie te spojrzenia... Gdy usiadłam na moim miejscu zaczęłam jeść obiad. Nie minęła chwila a przysiadła się do mnie ruda.
-Jejku, Luna! Co się z tobą stało?-Jej zdziwienie też nie było małe.
-Wiesz, długa historia... Ale w skrócie postanowiłam zmienić styl.-puściłam jej oko-Chyba nie jest źle.-uśmiechnęłam się blado.
-Źle?! Wręcz przeciwnie. Wyglądasz wspaniale.-wiedziałam że mówi to jak najbardziej szczerze.-Czasem trzeba wprowadzić jakieś zmiany.-powiedziała, po czym zaczęła sączyć sok dyniowy.
-Może masz rację...-powiedziałam zamyślonym tonem
Co się ze mną dzieje? Taka nagła zmiana, sytuacja w dormitorium i jeszcze to pragnienie podobania się przeciwnej płci. Nie jestem tą Luną. Jednak jak to mawia Ginn, czasem trzeba wprowadzić zmiany.
Po skończonym posiłku udałam się z przyjaciółką do Hogsmeade.
Dotarliśmy właśnie do pubu "pod Trzema Miotłami". Po przekroczeniu progu usłyszałam głośne krzyknięcie "Wszystkiego Najlepszego!". Ujrzałam w tłumie między innymi Rona,Hermionę,Harry'ego i Neville'a. To było bardzo miłe z ich strony. Po chwili wręczyli mi prezenty z życzeniami. Chyba roczny zapas słodyczy i magicznych gadżetów od Rona i Hermiony, Album ze wspólnymi zdjęciami od Harry'ego i Ginny, oraz przepiękny wisiorek z sercem. W środku był napis "Zawsze i na zawsze". Ten śliczny prezent był od Neville'a. Wiedziałam że chłopak czuł do mnie więcej niż przyjaźń. Jednak ja nie odwzajemniałam jego uczuć. Fakt, był bardzo miłym chłopakiem, który był dla mnie jak brat,którego nigdy nie miałam. Mimo to, nie kocham go. Jednak nie chce go ranić. Wiem że jest bardzo wrażliwy.
Mini-impreza zaczęła się od tortu. Mmm pyszny! Chociaż brakowało w nim budyniu... Zabawa trwała krótko. Zaledwie dwie godziny. Mimo to było bardzo miło. Pożegnałam się z resztą i razem z Ginny ruszyłyśmy na zakupy. Szaleństwo przewyższyło nas. Pełne torb i torebek z najróżniejszych sklepów poszukiwałyśmy jeszcze sklepu z obuwiem. Takim odpowiednim dla mojego nowego stylu.
-Wiesz.. widziałam ostatnio nowo otwarty sklep, o tam za rogiem-wskazała palcem-są tam bardzo ładne rzeczy-powiedziała.
-No to na co czekamy-uśmiechnęłam się szeroko
Już po chwili byłyśmy na miejscu. Rzeczywiście, dużo ciekawych rzeczy. Weszłyśmy do środka, rozglądając się za jakimiś ładnymi butami. Z naszych poszukiwań wyrwał nas głos właścicielki sklepu. Zdziwienie moje i Ginn było nie małe. W końcu to była ona...
-W czymś pomóc?-rzekła spokojnym, miłym głosem Narcyza Malfoy.
-Yy.. my tego.. -Lekko jąkała się ruda
-Chciałyśmy kupić te trampki-wskazałam na granatowo szare buty,blado się uśmiechając
-Oczywiście-podała mi zapakowane buty po czym zapłaciłyśmy.-Miłego wieczoru-odpowiedziała na odchodne.
-Miłego-uśmiechnęłam się z lekka sztucznie.
Już miałyśmy wychodzić gdy ktoś kto akurat wchodził wpadł na nas. Draco Malfoy.. Ugh! Pech chciał żeby jeszcze on nas niepokoił.
-Uważajcie jak chodzicie.-odfuknął-proszę,proszę. Kogo my tu mamy?-powiedział, gdy zauważył kto przed nim stoi.- Zdrajczyni krwi i .. oo! Pomyluna! Widocznie wzięłaś moje rady co do ubioru do serca. Chociaż nie wiem czy cokolwiek ci to pomoże-mimo że to koniec wojny, Malfoy zawsze będzie tą wredną tlenioną fredką. Ohh na brodę Merlina! On to ma tupet.
-Draco, odzywaj się.-powiedziała Narcyza.
-Mhm-odwarknął blondyn.
-To .. my już pójdziemy-Odezwała się Ginny.
-No najwyższa pora.-żachnął Dracon o czym opuścił budynek. Gdy Już miałyśmy wychodzić gdy zatrzymała nas matka Dracona.
-Przepraszam was za niego, jeszcze nie doszedł do siebie... po tym wszystkim-Tłumaczyła go Cyzia. Widać było że jej też nie było łatwo. Ale pozbierała się po części. Otworzyła sklep. Zaczyna wszystko od początku.
-Proszę się nie tłumaczyć, to przecież nie pani wina-pocieszyłam ją. Mimo wszystko było mi jej szkoda.
-No tak..tak.Więc.. zapraszam was ponownie, myślę, że zajrzycie tu jeszcze kiedyś.-uśmiechnęła się kobieta.
-Oczywiście-Odpowiedziałam.-To do zobaczenia-Teraz udało nam się wyjść bez najmniejszych kłopotów.
W drodze powrotnej do Hogwartu zamieniałam z przyjaciółką zaledwie kilka słów. Gdy odprowadziła mnie pod dormitorium chwilę pogadałyśmy i pożegnałyśmy się. Ruszyłam prosto do łazienki wziąć długi gorący prysznic. Na Merlina! Ten dzień jest na prawdę pechowy. Zapomniałam piżam... Owinęłam się w ręcznik i wyszłam z łazienki do pokoju. Mieszkała sama i to chyba jednak lepiej. Gdy już miałam wejść do łazienki drzwi się otworzyły. Jako że stałam do nich tyłem byłam pewna że to Ginny. Jednak myliłam się.
-Chyba to twoje-powiedział ślizgon pokazując mi błękitną bransoletkę.-Zostawiłaś to w sklepie.-uśmiechnął się głupio widząc mój "strój".
-Puka się, jak byś nie wiedział-wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Co on sobie myślał?! Odebrałam od niego moją własność.
-Oh Lovegood. A gdzie "Draco, ty mój bohaterze! Tak ci dziękuje. Gdyby nie ty, nigdy w życiu bym jej nie odzyskała,oh!"-'zacytował' piskliwym 'dziewczęcym' głosem, na co mimowolnie wybuchnęłam śmiechem.
-Oj ale jesteś zabawny Draco-pokiwałam głową. Ten koleś jest okropny!
W pewnym momencie zdałam sobie sprawę że jestem w samym ręczniku. Krępowało mnie to.
-Wracając.. co jeśli bym była bez ręcznika, hm? -uniosłam brwi.
-No wiesz,byłoby jeszcze lepiej.-uśmiechnął się ironicznie.-To ja już pójdę, bo jeszcze się zarażę głupotą i tym twoim optymizmem.-zmrużył oczy.
-Fajnie-powiedziałam.
-Fajnie-powtórzył po mnie.
-Pa-odpowiedziałam poirytowana.
-Do widzenia-powiedział wychodząc.. w końcu!
Gdy już na prawdę poszedł ubrałam się w piżamę i poszłam spać. To był długi dzień.

_____________________________
Cześć :D
Ojej! Męczyłam się z tym rozdziałem 4 dni! Ale chyba było warto.Mam nadzieje że się podoba. Jejku! Ponad 100 wyśw. Ciesze się bardzo ;) Myślę, że i ten rozdział wam się spodoba.
Jeśli macie propozycję na kolejne rozdziały lub jakieś pytania to piszcie na moim asku-http://ask.fm/Awwwwx33 :) Oh wyczuwam brak weny...-_- Liczę na komyy ;P  <3
~Aw.♥



























1 komentarz:

  1. "Zawsze i na zawsze" kocham to ♥ Cyzia jaka miła ♥ i oczywiście Draco ♥ Rozdział bardzo fajny :) czy mogłabyś wpaść do mnie i również coś skomentować ? samotnawyprawaginnyweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń