Po bitwie o Hogwart postanowiłam wrócić do zamku. Dużo tu się zmieniło, lecz ja pozostałam tą samą Luną Pomyluną Lovegood. Dziś przypadał piątek. Czyli jutro jest sobota a to oznacza... nie, nie wolne. Jutro są moje urodziny. Oczywiście, cieszyłam się na myśl o urodzinach, jednak dla mnie to był w sumie normalny dzień. Pamiętam, jak na 13 urodziny dostałam piękny niebieski tort. Był on niesamowity! Niestety był on z "niespodzianką" w środku. Otóż wewnątrz ciasta znajdował się, jak by to nazwać... czujnik? Tak to właściwe słowo. Przy najmniejszym jego dotyku wybuchał tworząc wielki napis "Happy B-Day Luna". Niestety byłam zbyt ciekawa. No i stało się. A że stygł on na krawędzi półki, przy moim dotknięciu wydostał się na zewnątrz dym, tworzący ów napis. Wszytko było by dobrze gdyby nie to że tort roztrzaskał się na podłodze. Bardzo było mi go szkoda, ponieważ, jak mówił tatuś był on z budyniem czekoladowym w środku. Mimo to, ten dzień był wspaniały, bo spędziłam go z moją kuzynką Megan. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki-Ginny Weasley.
-Luna, halo żyjesz ? -zaśmiała się Ginn. Widać że była rozbawiona tą sytuacją.
-Hmm? -nie lubię jak ktoś mnie wyrywa z mojego własnego świata, chociaż .. raczej już się przyzwyczaiłam.-Długo tu jesteś?-zapytałam z lekkim uśmiechem.
-No wiesz, jakieś 15 minut...-pokiwała lekko głową.
-Przepraszam, zamyśliłam się -odpowiedziałam jej.-znowu...
Spojrzałyśmy się na siebie i... wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Wiesz Lovegood, często cię widzę w tym twoim "zamyśleniu" ale teraz co chwilę się uśmiechałaś lub skrzywiałaś-powiedziała ruda, po czym znów wybuchła śmiechem.
-Oj Weasley, nie wiesz o mnie wszystkiego-wyszczerzyłam zęby. A następnie to ja się zaśmiałam.-Po co tu przyszłaś?
-No wiesz co?! Odwiedzam moją przyjaciółkę, a ona "po co przyszłaś", dzięki.-udała obrażoną
-Oh Ginny. Przecież wiesz że...-nie dokończyłam, bo ruda wpadła mi w słowo
- ...że żartowałam. Wiem,wiem-puściła do mnie oko.-A więc jestem tu, żeby ci powiedzieć, iż jutro idziemy do Hogsmeade, oczywiście za zgodą McGonagall.-uśmiechnęła się tajemniczo. -Wiesz, takie tam zakupy i inne.
-W sumie, to niezły pomysł. Wybacz Ginn ale muszę się teraz ubrać, bo za chwilę zaczynają się lekcje.-spojrzała na mnie z westchnieniem.
-Rzeczywiście, już późno.. Do zobaczenia w Wielkiej Sali!- krzyknęła będąc w drzwiach mojego pokoju.
Jako że byłam nadal w piżamie, postanowiłam założyć na siebie trampki w kwiaty, błękitne rajstopy, białą spódniczkę w tęczowe kółeczka a do tego t-shirt z jakimś nadrukiem. Na cały ten strój założyłam szatę.
Zabrałam wszystkie potrzebne podręczniki. Ruszyłam szybkim krokiem do Wielkiej Sali. Usłyszałam kilka szeptów na mój temat. Jednak nic sobie z tego nie zrobiłam. Przez te wszystkie lata przyzwyczaiłam się. Usiadłam przy stole krukonów. Zabrałam się za konsumowanie czekoladowego budyniu-mojego ulubionego. Nie byłam szczególnie głodna, więc zaraz po zjedzeniu ruszyłam w stronę lochów, gdzie miałam eliksiry ze ślizgonami. Zaczęli się pomału schodzić uczniowie. Po około 15 minutach weszliśmy do klasy ze Snape'em. Dzisiejszym tematem był eliksir veritaserum. Nietoperz, czyli znienawidzony przez większość uczniów Snape, zaczął tłumaczyć coś o owym eliksirze. Za nic na świecie nie mogłam się skupić. Zabłądziłam w krainie fantazji. Dopiero z rozmyśleń wyrwał mnie głos. Nie miły głos..
-Lovegood, wymień minimum 3 składniki eliksiru, o którym jest mowa-powiedział surowym głosem profesor.
-Em.. to będzie..yy..-jąkałam się. Było mi głupio że znów mnie poniosło.. Merlin wie gdzie.
-Minus 5 punktów dla Ravenclav'u. Przez twoje nieuważanie na lekcji. -uśmiechnął się triumfalnie. -Dodatkowo 2 rolki pergaminu na temat veritaserum. Na za tydzień !- oznajmił podczas czemu towarzyszyły jęki ze strony nie tylko Krukonów ale też Gryfonów. Do końca lekcji siedziałam całkowicie skupiona.
Źle się czułam z tym że nie potrafię opanować swoich myśli. Czas by nauczyć się skupienia... Gdy wychodziłam z klasy spotkały mnie nie miłe spojrzenia. Tak do końca nudnego dnia, który ciągnął się niemiłosiernie długo. Po wszystkich lekcjach i innych zmartwieniach weszłam do swojego dormitorium, rzuciłam się na łóżko i po dosłownie kilku minutach odpłynęłam do krainy Morfeusza. Byłam zmęczona tym dniem. Jedynym pocieszeniem jest to, że jutro są moje urodziny... Ale czy to aby na pewno pocieszenie ?
_______________________________________
A więc mamy 1 krótki rozdzialik :)
Jak wam się podoba?
Liczę na pozytywne komentarze !
Pozdrawiam ;*
Rozdział bardzo trafny :) fajnie się zapowiada :) byłabym wdzięczna gdybyś wpadła do mnie i skomentowała coś samotnawyprawaginnyweasley.blogspot.com
OdpowiedzUsuńmnie się podoba :D
OdpowiedzUsuńświetny rodział :)) przepraszam za szczerość, ale ..mam nadzieję, że popracujesz troszkę nad wyglądem ;3
OdpowiedzUsuńSzablonem ? Tyle że nie wiem jak, boo nie mam pomyslu :c
UsuńMam pytanko robisz sama szablony ?:)
OdpowiedzUsuńNie :) Znalazłam jedyny szablon z Draco i Luną na google ;))
UsuńHej, dopiero zaczęłam czytać tę historię, ale już mi się podoba ;) A teraz zabieram się za dalsze czytanie. Życzę weny. ;3
OdpowiedzUsuńBuziaki, Noxie ;*
Ps. Wpadnij do mnie jeśli chcesz na hogwarts-story-never-end.blogspot.com ;))