Luna spacerowała sobie po błoniach. Nie myślała o niczym. Nawet o tym że jej długa kitka właśnie tarza się w błocie. Szła obok chatki Hagrida. Ten jak zwykle opijał się i co chwilę czkał. Na starym pieńku leżała gęś. Hagrid wziął w rękę toporek i chwiejnym krokiem zamiast w stronę przestraszonego, gęgającego zwierzątka, ruszył w stronę małej blondi.
-Luna *hik* cu cię tu sprowodza *hik* cholibka *hik*.-podrapał się po głowie.
Nagle narzędzie wyleciało mu z ręki trafiając prosto w nogę dziewczyny robiąc jej małą ranę. Ta zaczęła drzeć się jak Ron, kiedy zobaczył Snape'a w bieliźnie w zeszły wtorek. Biegnąc tak bez opamiętania zatrzymała się przed drzewem. Ale z racji tego że trawa była mokra poleciała nogami do przodu obijając sobie kość ogonową. Wstała masując sobie obolałe miejsce. Nagle zza krzaka wyłonił się pulchniutki króliczek. Luna z myślą że najlepsze zwierzę na świecie nic jej nie zrobi podeszła do niego. Tak przynajmniej myślała bo to była samiczka. W dodatku matka. A że blond włosa zawsze nosi w kieszeni kilka dorodnych marchewek (Nie. To nie jest to o czym myślicie zboczuszki!) to króliczek wskoczył na nią wyrywając z tylnej kieszeni trzy marchewki, no tyle miała małych. Na koniec niebieskooka poczuła ból gdzieś z tyłu głowy. Gdy paskudna bestia uciekła gdzieś, podniosła się z miejsca i ruszyła przed siebie. Pamiętając oczywiście żeby nie ufać futrzakom. Przemierzając z powrotem błonia, bo chciała oddalić się od tego pechowego miejsca, usłyszała szum liści. Nie mówiłam że była to jesień? Ach, no więc... była jesień. Żeby jakoś zagłuszyć te dźwięki zaczęła na całe gardło śpiewać jakąś okropną piosenkę. Przebiegający obok kot, który wyglądał jak McGonagall i Krzywołap popatrzyli na nią przestraszonym wzrokiem. Kotek Miony i opiekunka Gryffindoru w jednoznacznej sytuacji. Ktoś tu musi porozmawiać z Hermioną. Zwierzątka zaczęły dziwnie piszczeć i uciekły razem (dosłownie razem bo trzymali się za ogony) w stronę zamku. Luna tylko wzruszyła ramionami i pogwizdywała wesoło podskakując. Znowu usłyszała ten dziwny szelest. Trzask łamanych gałęzi. Dziwnie gorący oddech na całym ciele. Usłyszała nad uchem głośne "Bu!" i przewróciła się twarzą na ziemię. Usłyszała głośny śmiech pewnego nikczemnego ślizgona. Wstała dosyć powoli. Gdy ten zobaczył jej twarz przestraszył się nie na żarty i zemdlał. No.. a co wy byście zrobili na widok dziewczyny ze złamanym nosem i krwawiącym policzkiem, czołem i ręką? Zapewne pomoglibyście owej ofierze losu. Jednak nasz kochany i dzielny choć arogancki i bezczelny blondasek jest na prawdę tchórzliwą fretką i przy najbliższej okazji odlatuję na chwilę. Nawet na widok chorego kotka. Oczywiście nie pokazuje tego publicznie. Jakby to było? Luna mimo krwawiącego nosa (i nie tylko) ruszyła w stronę ślizgona i obudziła go jakimś zaklęciem. On, jako że zapomniał co się stało wcześniej na jej widok zaczął piszczeć jak mała dziewczynka, a tamta tarzała się brudząc wszystko na czerwono. Śmiała się dławiąc się krwią. Ale co tam. Ważne że mogła zobaczyć go w takim stanie.
-Dobra nie drzyj tej fretkowatej mordki i chodź już.-zaśmiała się blond włosa.
-Mhhhh.-Westchnął. Chociaż.. może warknął? Trudno stwierdzić.
-O co ci do cholery chodzi? Rusz się.-spojrzała na niego gniewnie.
-Ok.-jak na zawołanie(no w sumie to na zawołanie...) ruszył z miejsca.
Szli przez błonia. Cały czas popychali się. Wpadali do błota. Czasem ktoś rozciął sobie nogę. Spacerowali tak aż w końcu postanowili położyć się i poobserwować chmury. Rozłożyli się wygodnie.
-Ej widzisz tamtą.-wskazała palcem.-wygląda jak dziewczyna.
-No. A widzisz tamtą? Co ci to przypomina.-zaśmiał się.
-Zboczeniec!-walnęła go zamiast w rękę to w polik.
Ten się zezłościł i usiadł na niej przygniatając ręce do ziemi.
-A chcesz zobaczyć TO na żywo?-uśmiechnął się ironicznie.
-Spadaj!-Krzyknęła i zrzuciła go z siebie.
-Sama się zbadaj!- Nic już nie powiedział tylko wrócił obserwować chmurki.
-Oo a tamten wygląda jak jeleń. Czekaj. On bardzo wygląda jak jeleń. To patronus! Patronus Harry'ego!-zawołała.
-Spokooooojnie.-przeciągnął.-pewnie popisuje się przed tą jak ona ma? Elizabeth Mc.. McGroven! Tak.-odrzekł.
-Przecież to nauczycielka numeroligii.-zauważyła jakże bystra Lovegood.
-Właśnie. Potter ostatnio woli.. starsze.-powiedział Malfoy.
-Ona ma 69 lat!-zdziwiła się.
-No wiem. Dobra nie ważne. Zobacz tamtą. Wygląda jak ptak. Hej! Czy ona się nie zbliża do nas?-przymrużył oczy.
-Ale Draco, to jest p...-nie dokończyła bo biała substancja (to nie to o czym myślicie!) znalazła się na koszuli szaro-niebieskookiego.
-O fuuu!-krzyknął i zaklęciem zdjął z siebie odchody, ale pozostała plamka. - I co zrobiłaś, co?
- Phh. Zawsze wszystko na mnie! Ale dobra, chodźmy już.- zdenerwowała się.
Kroczyli w ciszy. Nikt się nie odzywał. Pogrążyli się w myśleniu. Luna chyba szczególnie bo zdążyła nabić siniaka wpadając na drzewo. Nagle usłyszeli szeptanie i śmiech. Jakże zaciekawieni ruszyli w stronę owych odgłosów. Trochę dziwnych.. (ale z was zboczeńce :3) jakby chrumkanie świni? Ach! No tak. To Ginny. Oczyyyyywiste. Pociągnęła ślizgona w stronę tajemniczego miejsca. To co tam zobaczyli zupełnie ich zdziwiło! Tam oto wśród krzewów stała Ginevra w bikini i Zabini, który stał naprzeciw niej... Malując ją. Widok był komiczny w dodatku że ruda trzymała w dłoni dziwne owoce przypominające banany.. ale niebieskie.
- Luna co ci się stało?! Jesteś cała we krwi!-krzyknęła Weasley'ówna.
-Aaa tam! Nic takiego.-machnęła ręką. Jednym zaklęciem pozbyła się krwi z ciała.-A.. wy co robicie?
Spojrzeli po sobie dziwnie i zaczęli się jąkać.
-T..tego..-zaczął Blaise.
-Tego jeszcze w kinie nie grali! -klasnął w dłonie roześmiany Malfoy.
-W kinie? - zdziwili się wszyscy.
-No.. to takie coś co grają filmy.- zakłopotany Draco. Świetny widok..-Ajj za dużo czasu z tym Potterem!
-Co to film?-zapytał Blaise
- To... nie ważne!- zdenerwował się blondyn. Nie miał widocznie chęci na wywiady w sprawach nie magicznych.
-Ale jak to z Potterem.. czasu?-roześmiała sie Ginn.
-No bo.. tego.. nie ważne nie będę się tłumaczył.-bąknął.
Wszyscy się zaśmiali i powrócili do rozmowy.
-Ojej.. po prostu Blaisik chciał wykorzystać swoje zdolności ale podobno ma za dużo portretów Draco, które malował z ukrycia więc postan..-nie dokończyła ruda.
-Cicho bądź Ginny.-mruknął czarnoskóry.
Draco wyszczerzył oczy ale nie pytał się. Postanowił że wrócą z Luną do zamku i dadzą spokój im.
- Phephem. - Komuś wyraźnie się nudziło. Luna w drodze powrotnej śpiewała, gwizdała i czasem mówiła różne głupie słowa...
Dotarli do rzeczki bo odeszli trochę daleko. Usłyszeli płacz. Zobaczyli Nevilla stojącego na moście. Bardzo się przestraszyli i postanowili go uratować. Podbiegli cicho do chłopaka z przywiązanym kamieniem do nogi ale on się cofał w stronę brzegu. Jednak Luna tego nie dostrzegła i krzyknęła coś w stylu "Nie!!! Nevil Nie!!". Niestety ten się przestraszył i upadł do tyłu. Pech chciał że wpadł do wody. Nie dali rady go uratować. Załamana Luna wpadła w rozpacz. Obwiniała się że to przez nią jej przyjaciel zginął. Sięgnęła po kartkę leżącą w pobliżu.
-Dobra nie drzyj tej fretkowatej mordki i chodź już.-zaśmiała się blond włosa.
-Mhhhh.-Westchnął. Chociaż.. może warknął? Trudno stwierdzić.
-O co ci do cholery chodzi? Rusz się.-spojrzała na niego gniewnie.
-Ok.-jak na zawołanie(no w sumie to na zawołanie...) ruszył z miejsca.
Szli przez błonia. Cały czas popychali się. Wpadali do błota. Czasem ktoś rozciął sobie nogę. Spacerowali tak aż w końcu postanowili położyć się i poobserwować chmury. Rozłożyli się wygodnie.
-Ej widzisz tamtą.-wskazała palcem.-wygląda jak dziewczyna.
-No. A widzisz tamtą? Co ci to przypomina.-zaśmiał się.
-Zboczeniec!-walnęła go zamiast w rękę to w polik.
Ten się zezłościł i usiadł na niej przygniatając ręce do ziemi.
-A chcesz zobaczyć TO na żywo?-uśmiechnął się ironicznie.
-Spadaj!-Krzyknęła i zrzuciła go z siebie.
-Sama się zbadaj!- Nic już nie powiedział tylko wrócił obserwować chmurki.
-Oo a tamten wygląda jak jeleń. Czekaj. On bardzo wygląda jak jeleń. To patronus! Patronus Harry'ego!-zawołała.
-Spokooooojnie.-przeciągnął.-pewnie popisuje się przed tą jak ona ma? Elizabeth Mc.. McGroven! Tak.-odrzekł.
-Przecież to nauczycielka numeroligii.-zauważyła jakże bystra Lovegood.
-Właśnie. Potter ostatnio woli.. starsze.-powiedział Malfoy.
-Ona ma 69 lat!-zdziwiła się.
-No wiem. Dobra nie ważne. Zobacz tamtą. Wygląda jak ptak. Hej! Czy ona się nie zbliża do nas?-przymrużył oczy.
-Ale Draco, to jest p...-nie dokończyła bo biała substancja (to nie to o czym myślicie!) znalazła się na koszuli szaro-niebieskookiego.
-O fuuu!-krzyknął i zaklęciem zdjął z siebie odchody, ale pozostała plamka. - I co zrobiłaś, co?
- Phh. Zawsze wszystko na mnie! Ale dobra, chodźmy już.- zdenerwowała się.
Kroczyli w ciszy. Nikt się nie odzywał. Pogrążyli się w myśleniu. Luna chyba szczególnie bo zdążyła nabić siniaka wpadając na drzewo. Nagle usłyszeli szeptanie i śmiech. Jakże zaciekawieni ruszyli w stronę owych odgłosów. Trochę dziwnych.. (ale z was zboczeńce :3) jakby chrumkanie świni? Ach! No tak. To Ginny. Oczyyyyywiste. Pociągnęła ślizgona w stronę tajemniczego miejsca. To co tam zobaczyli zupełnie ich zdziwiło! Tam oto wśród krzewów stała Ginevra w bikini i Zabini, który stał naprzeciw niej... Malując ją. Widok był komiczny w dodatku że ruda trzymała w dłoni dziwne owoce przypominające banany.. ale niebieskie.
- Luna co ci się stało?! Jesteś cała we krwi!-krzyknęła Weasley'ówna.
-Aaa tam! Nic takiego.-machnęła ręką. Jednym zaklęciem pozbyła się krwi z ciała.-A.. wy co robicie?
Spojrzeli po sobie dziwnie i zaczęli się jąkać.
-T..tego..-zaczął Blaise.
-Tego jeszcze w kinie nie grali! -klasnął w dłonie roześmiany Malfoy.
-W kinie? - zdziwili się wszyscy.
-No.. to takie coś co grają filmy.- zakłopotany Draco. Świetny widok..-Ajj za dużo czasu z tym Potterem!
-Co to film?-zapytał Blaise
- To... nie ważne!- zdenerwował się blondyn. Nie miał widocznie chęci na wywiady w sprawach nie magicznych.
-Ale jak to z Potterem.. czasu?-roześmiała sie Ginn.
-No bo.. tego.. nie ważne nie będę się tłumaczył.-bąknął.
Wszyscy się zaśmiali i powrócili do rozmowy.
-Ojej.. po prostu Blaisik chciał wykorzystać swoje zdolności ale podobno ma za dużo portretów Draco, które malował z ukrycia więc postan..-nie dokończyła ruda.
-Cicho bądź Ginny.-mruknął czarnoskóry.
Draco wyszczerzył oczy ale nie pytał się. Postanowił że wrócą z Luną do zamku i dadzą spokój im.
- Phephem. - Komuś wyraźnie się nudziło. Luna w drodze powrotnej śpiewała, gwizdała i czasem mówiła różne głupie słowa...
Dotarli do rzeczki bo odeszli trochę daleko. Usłyszeli płacz. Zobaczyli Nevilla stojącego na moście. Bardzo się przestraszyli i postanowili go uratować. Podbiegli cicho do chłopaka z przywiązanym kamieniem do nogi ale on się cofał w stronę brzegu. Jednak Luna tego nie dostrzegła i krzyknęła coś w stylu "Nie!!! Nevil Nie!!". Niestety ten się przestraszył i upadł do tyłu. Pech chciał że wpadł do wody. Nie dali rady go uratować. Załamana Luna wpadła w rozpacz. Obwiniała się że to przez nią jej przyjaciel zginął. Sięgnęła po kartkę leżącą w pobliżu.
Nie chce żyć!
Mam dosyć...
Odchodzę na zawsze.
Zawsze będę pamiętał o przyjaciołach.
-Neville.
Już nie! Jednak przemyślałem wszystko.
Chce żyć! Mam tyle planów.
Kocham Cię, życie!
Neville.
- No wiesz.. Wypadki się zdarzają..-rzucił Draco.
- No.. co racja to racja.-zaśmiała się Lunka i na odwrocie kartki napisała...
Game Over
-Ale wiesz że pisze się "The End" na zakończenie. -zauważył blondyn.
-Ach, no tak. Przepraszam.
The End.
_____________________________
Hei Kochani :3
A więc nowy rozdział jest ciężki, ale piszę ;) Na razie zaspokoję was miniaturką. Pierwsza moja taka. Miała wyjść komedia no ale wyszło jak wyszło :/ Dla mnie beznadzieja :/ Widziałam coś takiego na innym blogu i wydawało się spoko, ale czy ja wiem? No ale decyzja należy do was.
A.. w związku że ostatnio jest coraz mniej kom... więc teraz:
Kolejny rozdział = 3 kom
Witaj :P Ta zaczęła drzeć się jak Ron, kiedy zobaczył Snape'a w bieliźnie w zeszły wtorek- rozwaliłaś mnie tym hahah ^^ Cały ten rozdział mnie mega rozwalił :D Koniec wymiata XD Mi sie tam podoba :) Pozdrawiam i życzę weny ^^
OdpowiedzUsuńMiło mi że się podoba :) Jednak chyba pozostanę przy opowiadaniu ;) Ale od czasu do czasu mogą się pojawić takie miniaturki przy braku weny :) Dziekuję ♥
UsuńSuper, super i jeszcze raz suuuper! Co Ci się tu nie podoba? Koniec najlepszy XD. Z reszta jak całosc. Z kazdym zdaniem mialam skojarzenia ;-). Nie, no świetny. Masz poczucie humoru :D.
OdpowiedzUsuńCieszę się :)) Myślałam że będą kom typu : nie umiesz śmiesznie pisać czy coś w tym stylu.. ale dzięki <3 Miło mi bardo ;*
UsuńHej :) Czy pomogłabyś mi znowu z szablonem? :D Bo mam nowy blog i znowu sama nie mogę sobie poradzić :(
OdpowiedzUsuńPrepraszam że dopiero teraz! Jasne :) Jeśli jeszcze aktualne :( Jeśli tak to napisz na : wotermelon@o2.pl
Usuńgotowe :D
UsuńNajbardziej podobal mi sie koniec :D.
OdpowiedzUsuńDodawaj juz nowa notke!
~Amiye